wtorek, 22 czerwca 2010

Threre is a place, like no place on Earth...

Filozofia jedna jedyna wiadoma ocena zaraz po oddaniu nazwijmy to "pracy", że niby 2 miało być, a tu takie zaskoczenie :D 3 :D Więc na razie wrzesień mnie nie straszy (ufff... No chyba że ekonomia, ale tam to może nawet warunek być) no i czwartek został, a co za tym idzie HAiS. Może się uda.... :D

Jak to jest, że porażki jednych bawią a innych, stają się naszymi własnymi niepowodzeniami :/ ??

Już prawie, prawie zaczęły się wakacje, z niektórymi spotkam się dopiero na obozie letnim.... Już jest dziwnie.....

Mieszkanie w Belgii ciągle stoi pod znakiem zapytania (?) ehhh.....

A no  i z jako takich moich wcześniejszych urodzin idę a LADY FINGER, A., i G. do kina na :D Szykuje się niezła zabawa, a po niej wyprowadzka :D

piątek, 18 czerwca 2010

Felieton dla Oli :D

Srebro, Tatarzy i inne cuda nie widy.

Dotarcie do Muzeum Miedzi w Legnicy to nie lada wyzwanie. Po obejściu budynku dookoła szukając wejścia, nerwy zaczęły powoli puszczać. Ale spokojnie jakoś trafiłem tam gdzie chciałem.

Parter, pierwsza wystawa, miedź z domieszką elementów komputera, układów scalonych i… Kobiet. Tak, to dość zaskakujące że „miedziana wystawa” może być poświecona kobietom. Żeby nie było, jedna z lepszych wystaw jakie widziałem, lecz szału nie ma. Kobiety, te metalowe, stojąc na cokołach, na siłę kazały myśleć, że artysta, który je stworzył inspirował się kulturą egipską, może i tak, ciężko to stwierdzić. Jakoś nigdy wcześniej się nie zastanawiałem nad tym co mogę zrobić ze starą obudową komputera i jego „wnętrznościami”, teraz po obejrzeniu wystawy zostałem trochę zainspirowany. Jednak nic tworzyć nie będę, dla dobra kultury i sztuki.

Pierwsze piętro, zmiana epoki, z nowoczesności w czasy tatarskie. Nie powiem, że była to wystawa, która zwala z nóg,  były lepsze choćby piętro niżej, ale i tak było na co popatrzeć. Pragnąłbym zwrócić uwagę na nieliczne ale zarazem cudowne elementy uzbrojenia tatarskiego, na ich stroje, buty. Zbędnym elementem tej wystawy jest bezapelacyjnie ekspozycja książek, która zajmowała zbędne miejsce a niewiele mówiła o życiu tatarów, może dlatego, że nie rozumiem ich języka? Tak, to dobre wytłumaczenie.

Po przejściach z tatarami chcąc zakończyć swoją wizytę w muzeum zostałem grzecznie poinformowany o jeszcze jednej wystawie, która znajdowała się wyżej, poszedłem i nie pożałowałem…

Srebro, srebro i jeszcze raz srebro…. Wystawa biżuterii, srebrnej, złotej, cudacznej. Nie przypuszczałem, że coś takiego jak biżuteria może wprawić człowieka w taki zachwyt. Abstrakcyjne dzieła wykonane z drogich kruszców, przemawiały do mnie i wodziły na pokuszenie aby wybić szybkę osłaniającą je i uciekać jak najdalej…. Lecz nie uległem pokusie, obejrzałem i zachwyciłem się owym skupiskiem kosztowności, które dzięki halogenom uśmiechały się do mnie, po prostu poezja. Zastanawiałem się co też może siedzieć w głowach ludzi, którzy to wykonali, pasja ze szczypta szaleństwa i nutą odwagi. Co więcej eksponowana biżuteria nie była stworzona tylko po to aby ładnie wyglądać, miała również zastosowanie praktyczne, można ją nosić bez obaw że się palce pokaleczy czy szyję potnie. Gdybym miał dziewczynę, żonę, lub jakąkolwiek partnerkę obdarowałbym ją tymi kosztownościami i cieszył oko jak pięknie ze sobą wyglądają, budząc zazdrość innych osób… marzenia, chociaż za nie, nie karają. Wyszedłem z uśmiechem na twarzy.

Chcąc nie chcąc trzeba przyznać że wystawa w Muzeum Miedzi wywarła piorunujące wrażenie

No i jestem, rzucony w wir sesji, mundialu, powodzi w Polsce, powróciłem do Bożego świata aby oto dziś dzień napisać nowego posta :D Okej głupio brzmi :D

Egzaminy jak na razie do przodu.... Chciałby.... Pewno filozofia na wrzesień zostanie :D

               Stało się coś czego od zawsze się obawiał. Co? To, że nadejdzie dzień, w którym zniszczy coś nad czymś tak długo pracował.... coś, co podejrzewa, że będzie miało poważne konsekwencje w przyszłości.... A przecież wcale tego nie chciał.... On po prostu tak ma, że jak się czegoś dotknie to po prostu to spierdoli... Przeprasza... Ale czy to coś da??

Czas pobytu w Lca się kończy, zaczęło się wielkie pakowanie, które jak patrze nie będzie miało końca. W końcu przez parę miesięcy się tego dziadostwa nagromadziło :D

Kto by przypuszczał że A. może wróżyć, co więcej że to jej wychodzi, czy do końca?? Czas pokaże... A co za tym idzie, mój wyjazd do Belgii stoi pod znakiem zapytania, jak dużym? Nie wiem ciężko określić, osobiście uważam, że wyjazd dojdzie do skutku. Z tym, że jeżeli A. mówi prawdę to wsparcia nie mam z żadnej strony, a to nie pomaga....

Mając bujną wyobraźnię, zauważyłem że Pani Rydek od Eko. w poprzednim wcieleniu była Nazistowskim żołnierzem biegającym za Żydami.... Hmmm ciekawe jak bardzo się pomyliłem?

Reasumując, jest źle, ale jak to A. zauważyła są to problemy do przejścia, mam nadzieję że się nie myliła... Może znajdzie się ktoś kto będzie mnie wspierał?? Chyba nie.

środa, 9 czerwca 2010

To jakiś SKANDAL

Muszę się wyżalić :D Na dworze milion stopni a Ja co?? Nic, gotuję się :/ Wyjeżdżałem z domu z wiedzą taką, że będzie lało przez cały Boży tydzień jak sam skurwysyn! Więc nabrał mądry czarnych ciuchów na długi rękaw..... ŻAL....

Pan i Pani Kiler :D Film bardzo fajny, nawet go polecę :D Matka Pani Kiler to NAJBARWNIEJSZA POSTAĆ tego filmu :D

Ostatni tydzień zaowocował ogromną liczbą zaliczeń :/ Przez co cukier tak mi nieziemsko leciał w dół, że omal co nie umarłem :/ Nerwy puszczały, nic tylko uciec na łąkę i KRZYCZEĆ!!!!!

NO prawie zapomniałem :D Nowy teledysk Lady Gaga :D WARTo obejrzeć :D NAprawdę :D 

sobota, 5 czerwca 2010

Obawy.... Zabawa... I chyba kicha??

NA początku pozostając w klimacie Berlina, muszę się do czegoś przyznać. Byłem tam w zeszłym roku w celach zarobkowych. Nic specjalnego... Tyle, że dłuższe wyjazdy poza granice mojego Kraju nie należą do ulubionej formy turystyki.

Miała być praca, dom, odpoczynek, praca i tak w kółko. Nie przypuszczałem, że może być źle, będąc w towarzystwie Brata, jego Żony i mojej Chrześnicy Vici. Nie chodzi tutaj o atmosferę w domu, ale o to, że był tam człowiek sam. Cały czas staram się nie używać zwrotu, że się tam dusiłem. Ale jednak, tak to prawda. Wstając rano do pracy człowiek miał świadomość tego, że jest w obcym kraju. Patrząc przez okno na Wieżę na Alexanderplatz ogarniał mnie niepokój, Ja w wielkim mieście, tak wcześnie rano,sam.... Dlaczego o tym piszę?? Wyjeżdżam, jeszcze dalej i jeszcze bardziej sam bo bez brata, czy kogokolwiek i to na dłużej niż 3 tygodnie czy 2 miesiące. Obawiam się tego, że się tam "uduszę" i że będę chciał jak najszybciej wrócić do Polski .... Wstyd? Może, nie wiem.

Zmiana klimatu :D Dni Trzebiela, impreza porównywalna z Coke Life Music Festival, czy heineken opener festival ( na który A. ma bilet). Będzie grubo :D Boże co ja piszę :D Impreza na poziomie kawa herbata i takie tam :D Zapraszam serdecznie :D

Kicha bo tydzień ciężki się zbliża... Już nie będę marudził i rozpisywał się jak bardzo ale ciężki :D