niedziela, 25 kwietnia 2010

Kochane powroty do domu....

Dwa tygodnie w Lca, tylko po to żeby było o czym w domu mówić przez weekend:D 

No i mówiłem całe 2 godziny przez 3 dni... Nie ma to jak powroty do domu :/

Niby ktoś się cieszy że ktoś inny wraca, ale ta radość z tego mija baaaaaaaaardzo ale to baaaaaaaaaardzo szybko. niby to przykre niby śmieszne ale tak do końca nie można tego jednoznacznie określić. I tylko pozostaje jedno pytanie: Siedzieć w domu do poniedziałku czy ewakuować się do Lca jak najszybciej?? Osobiście wolałbym jechać ale wiem że to dodałoby oliwy do ognia :/

Można by zauważyć pewną prawidłowość: Ja wracam do domu- (udawana?) radość- pseudo atmosfera w domu- wyjazd. I tak mija weekend.

A tak btw. Ciekawe czy Książę będzie dawał zaproszenia na bal?? K. dostała, ale ona chyba ma specjalne względy :D

wtorek, 20 kwietnia 2010

"Kill the Ghost that hide in your soul"

Zabić tego złego ducha..... Taaaa bardzo dobrze... tylko który to zły duch?? Ten który objawia się ludziom (radosny, uśmiechnięty, arogancki, chamski, wesoły, zabawny itd.)?? Czy ten drugi (ten którego nie widać, ten który mnie nawiedza jak jestem sam czyli tajemniczy, nostalgiczny, niedostępny)?? Ciężko wybrać.. Może one po prostu muszą żyć ze sobą naprzemiennie?? Nie wiem.. Ciężko o tym tak teraz myśleć. Co z tego ze człowiek ma dużo znajomych, kolegów, może i nawet przyjaciół jak tak na prawdę jest sam... nie ma tej drugiej osoby, która byłaby kimś więcej....

http://demotywatory.pl/1428321/Ludzie-rozesmiani-na-co-dzien

Wybieraj.... pomiędzy napalonymi trzynastkami, czternastkami, piętnastkami i szesnastkami, a samotnością w oczekiwaniu na coś co może nigdy nie nadejdzie...

Tak to się objawił ten drugi duch....

sobota, 17 kwietnia 2010

Weekendowy Zawrót Głowy :D

Zostając z Lca na weekend człowiek nie cieszy się z tego że przez 3 dni będzie siedział sam jak palec. Nic przyjemnego. Ale, ale, ale, z pomocą i towarzystwem nadchodzi kumpela mamusia :D Dzięki niej dzień spędziłem baaaardzo przyjemnie:D Polegało to na rzucaniu w kaczki i gołębie suchym chlebem w parku, wałęsaniu się po mieście, odwiedzeniu stron rodzinnych mamusi, a na zakończenie dnia wyprawa na pieczary gdzie lepiłem i jadłem pierogi :D Dzień upłynął pod znakiem dobrej zabawy i zapomnienia o żałobie narodowej... Podsumowując było zajebiście :D

Więc warto czasem oczekiwać nieoczekiwanego, warto myśleć że będzie lepiej :D

Ps. Woziłem się Golfem po Lca :D

piątek, 16 kwietnia 2010

Crucify The Dead

Stary Dobry Ozzy :D 

Głupi to jednak ma szczęście :D Mimo upływu terminu przyjęto mój wniosek o wyjazd na pół roku do Belgii, do Limburga. Jechać czy nie jechać?? Oto co ostatnio zaprząta moją głowę. Po jednej stronie przyjaciele, których nie chce się zostawiać, a po drugiej chęć poznania nieznanego (jak ładnie zabrzmiało), tylko jest problem co wybrać. Wiadomo, doświadczenie za granicą (jakie by nie było) zawsze się przyda, ale czy po półrocznej przerwie kumple będą mnie jeszcze pamiętali?? Głupie pytanie oczywiście że nie:D

Ostatnio miewam problemy z pamięcią. W sumie nic dziwnego ale jest jedno ale. A. (wcześniej O.- prosiła o zmianę Literki :D) tez miewa problemy z pamięcią i jak twierdzo to z powodu, a raczej przez moją współlokatorkę (jeszcze nie mam dla niej pseudonimu, wolę z nią to skonsultować). A. twierdzi że moja Współlokatorka dodaje jej coś do Herbaty przez co ma problemy z pamięcią, może mi też coś dosypuje?? Tylko dlaczego?? Przecież ją lubię :D

Po środowych wojażach syn marnotrawny powrócił.... Ar2r postanowił odwiesić focha na wieszaku, a co za tym idzie zacznie z nami rozmawiać. Jakimi nami?? Ja, Skeeba, Lola Zajebista, Szeffler, Urbańska, Ania vel daj przymierzyć oko, Mamusia, A., moja współlokatorka i Tęczowa :D Więc parę osób nas tam było. Skąd ten foch?? Uparcie twierdziliśmy że Ar2r jest naje...any, ale nie był :D Wszystko się szczęśliwie skończyło.

Pamietać.... Slash- Slash :D Nowa płyta, a jaka zajefajna :D miodzio :D

wtorek, 13 kwietnia 2010

Another Day

Kolejny dzień... kolejny inny dzień niż dni poprzednie... Co przyniósł nowego?? Trwamy z żałobie narodowej, dowiadujemy się nowych informacji o sobotniej katastrofie, włączając TV widzimy relacje z Pałacu Prezydenckiego gdzie są wystawione trumny, widzimy ludzi modlących się, zapalających znicze. Ale czy to coś zmieni?? Czy dalej będziemy tacy sami??

Na bank tak. Śmierć jak śmierć, ludzie umierają codziennie, w mniej lub bardziej spektakularny  sposób, osoby znane i nieznane, życie... Naród się jednoczy, ale żeby naród się zjednoczył tak naprawdę to trzeba by aby ważni, znani ludzie umierali mniej więcej w odstępach dwutygodniowych... efekt murowany... ale jak już wszyscy znani i lubiani by pomarli no to chyba naród znowu by się podzielił.... i koło się zamyka... bezsensowna śmierć (wciąż na nią czekam, ale znając moje szczęście to sobie jeszcze poczekam :D). 

Mam jeszcze mały problem ze swoją playlistą :/ O. (użyję skrótu jak ona to zwykle robi) zaglądała lecz sama nie mogła sobie z tym poradzić... czyżby ją to przerosło?? Nie no żart (ale ona to wie). 

Tak więc próbuj żeglarzu znaleźć sposób na playlistę :D

poniedziałek, 12 kwietnia 2010

Where is My Mind??

Chyba tak powinno się zaczynać, napisać o czymś ciekawym o czymś co da do myślenia..... I chyba znalazłem taki temat. Otóż niespodziewanie zadzwonił do mnie rano kumpel Ar2r i powiedział żebym czym prędzej pospieszył do jego mieszkania. Oczywiście z ciekawości bardzo szybko znalazłem się na miejscu. Wchodzę do mieszkania a tam syf jak po jakimś włamaniu (o tym pomyślałem w pierwszej chwili). Tak to było świadectwo tego jak bardzo dziwne mogą być "dziewczyny". długo nie myśląc zabrałem Ar2r-a na zakupy żeby się odstresował :D (Tu pragnę wtrącić że kupiłem sobie buty "Adidas" oryginalne :D żeby nie było.) Po zakupach wielkie sprzątanie:D I tak upłynął poranek i wieczór dzień pierwszy :D