sobota, 29 stycznia 2011

Na na na na Na na na na

Rozstania bywają ciężkie.
W sumie myślałem, ze tak będzie, ale na szczęście nie było :D Rozstałem się z ERAZMUSem w radosny sposób. NAWALIŁEM SIĘ. Lepszego pożegnania z kolegami i znajomymi nie mogłem sobie wymarzyć. Nie traktowałem tego jako ostatecznego pożegnania, bo wiem, że jeszcze się kiedyś zobaczymy.
Powroty.
Czas wrócić, do ludzi na których mi na prawdę zależy i za którymi bardzo tęskniłem, jak niektorzy nie chcą wracać na uczelnię, tak ja pragnę tego najbardziej na świecie. Chcę w końcu na nowo zacząć edukację w Lca. Chciałbym gdzieś się zahaczyć i zacząć pracować. Coś czuję że razem z R2Rem będę pracował a Oszołomie :D Trzeba tylko do sanepidu skoczyć i oddać kupę do badania. W sumie jestem ciekaw co tam znajdą :D Wiem to było obrzydliwe, ale i ciekawe. Po co mi praca? BO chciałbym wyremontować swoje koszmarne zęby i nałożyć na nie aparat. 
Co mnie czeka.
Czekają mnie już tylko same dobre chwile. Tourism Marketing zaliczyłem, a była to moja drzazga w oku ( w sumie nie wiem czy tak się mówi, al tak się czułem), a co za tym idzie reszta przedmiotów, raczej też będzie zaliczona, a co za tym idzie kilka miesięcy w Belgii nie było zmarnowanych :D 
NO i zapomniałem, że czeka mnie biały uśmiech, namiętna miłość i mam nadzieję, że dużo dobrej zabawy.


wtorek, 18 stycznia 2011

So... weak.....

Czujesz się silny, ale nie jesteś. Mylślisz że nie masz serca, ale je posiadasz. Myślisz że miłość na tym etapie zycia jest niemożliwa, a tak jej potrzebuejsz. Co się z Tobą dzieje?? Ukazujesz swoje słabości, coś czego starałeś się nie upubliczniać. Dlaczego??

Po pierwsze widzę, że wróciłeś :) No trudno przeżyję. A co do uczuć i tych innych, to już tłumaczę. Spoglądając na moich przyjaciół i kolegów, muszę stwierdzić, że praktycznie i teoretycznie jestem sam w sensie, nie posiadam dziewczyny, której bym kochał. Tak jest, narodziła się w moim sercu swego rodzaju zazdrość :D Czy bardzo mi to przeszkadza? Nie. Ale muszę przyznać, ze samotność mi doskwiera.

Spokojnie w tym momencie mam dobry humor :D

Martwi mnie jedna rzecz. Wahania nastrojów, które osobiście mnie dobijają. Na obozie zimowym powinienem tryskać szczęściem, humorem, radością i wszystkim tym co najlepsze i w ogóle się nie smucić. A tu jakie wielkie zaskoczenie, humor zmieniał się jak w kalejdoskopie, mogłem chodzić zły i nie odzywać się do nikogo, a z chwilę uśmiechać się jak głupi. Boję się tych stanów, bo nie wiem kiedy i jak mi zaszkodzą, bo to że zaszkodzą to jestem pewien.

Z ciekawszych rzeczy:

-Styczeń- Zakup nowego aparatu :D

-Sierpień- Koncert Ozzy'ego Osbourne'a w Gdańsku :D

- Listopad- Koncert Within Temptation w Berlinie :D


piątek, 7 stycznia 2011

So Happy I could Die

Po pierwsze to, to co sprawiało mi najwięcej problemów i spędzało sen z powiek zniknęło, odeszło, i nie wróci. Dlaczego? Bo zdałem sobie sprawę, że nie warto się przejmować czymś co niedługo minie.

W tym momencie chcę zacytować tekst pewnej piosenki, której tytułu nie chcę podać :D (aczkolwiek nie problem znaleźć ją w necie):

"Pragnę przeżyć każdy dzień
i do końca wyśnić noce.
Mam tysiące własnych spraw..."

Tak więc postanowiłem, nie przejmować się tym co ktoś myśli, ja żyję własnym życiem, mam własne problemy, własne marzenia i nie mam zamiaru z nich rezygnować bo ktoś uważa inaczej. Tak piję do tych którzy uważają, że źle zrobiłem wyjeżdżając do Belgii- Gówno mnie to obchodzi, że wam się ta decyzja nie spodobała, ja się dobrze bawiłem i nie żałuję żadnego dnia spędzonego tam. Może miałem ciężkie dni i noce ale i tak cieszę się, że tam byłem.

Kolejne pomysły?? Praktyki w Hiszpanii, Dziki sex z Murzynką (:D), Znalezienie sobie drugiej połówki, wycisnąć z Życia jeszcze więcej, i robić jeszcze więcej szalonych rzeczy (a przynajmniej próbować je robić),być bogatym i w ogóle wszystko :D

Podziękowania dla O. dla G. dla K. dla Urbańskiej, D., Mamuśki, dla KAG i dla wszystkich innych którzy pisali kiedy tylko mogli, nie zapominając o mnie.

SO HAPPY I COULD DIE