piątek, 18 czerwca 2010

Felieton dla Oli :D

Srebro, Tatarzy i inne cuda nie widy.

Dotarcie do Muzeum Miedzi w Legnicy to nie lada wyzwanie. Po obejściu budynku dookoła szukając wejścia, nerwy zaczęły powoli puszczać. Ale spokojnie jakoś trafiłem tam gdzie chciałem.

Parter, pierwsza wystawa, miedź z domieszką elementów komputera, układów scalonych i… Kobiet. Tak, to dość zaskakujące że „miedziana wystawa” może być poświecona kobietom. Żeby nie było, jedna z lepszych wystaw jakie widziałem, lecz szału nie ma. Kobiety, te metalowe, stojąc na cokołach, na siłę kazały myśleć, że artysta, który je stworzył inspirował się kulturą egipską, może i tak, ciężko to stwierdzić. Jakoś nigdy wcześniej się nie zastanawiałem nad tym co mogę zrobić ze starą obudową komputera i jego „wnętrznościami”, teraz po obejrzeniu wystawy zostałem trochę zainspirowany. Jednak nic tworzyć nie będę, dla dobra kultury i sztuki.

Pierwsze piętro, zmiana epoki, z nowoczesności w czasy tatarskie. Nie powiem, że była to wystawa, która zwala z nóg,  były lepsze choćby piętro niżej, ale i tak było na co popatrzeć. Pragnąłbym zwrócić uwagę na nieliczne ale zarazem cudowne elementy uzbrojenia tatarskiego, na ich stroje, buty. Zbędnym elementem tej wystawy jest bezapelacyjnie ekspozycja książek, która zajmowała zbędne miejsce a niewiele mówiła o życiu tatarów, może dlatego, że nie rozumiem ich języka? Tak, to dobre wytłumaczenie.

Po przejściach z tatarami chcąc zakończyć swoją wizytę w muzeum zostałem grzecznie poinformowany o jeszcze jednej wystawie, która znajdowała się wyżej, poszedłem i nie pożałowałem…

Srebro, srebro i jeszcze raz srebro…. Wystawa biżuterii, srebrnej, złotej, cudacznej. Nie przypuszczałem, że coś takiego jak biżuteria może wprawić człowieka w taki zachwyt. Abstrakcyjne dzieła wykonane z drogich kruszców, przemawiały do mnie i wodziły na pokuszenie aby wybić szybkę osłaniającą je i uciekać jak najdalej…. Lecz nie uległem pokusie, obejrzałem i zachwyciłem się owym skupiskiem kosztowności, które dzięki halogenom uśmiechały się do mnie, po prostu poezja. Zastanawiałem się co też może siedzieć w głowach ludzi, którzy to wykonali, pasja ze szczypta szaleństwa i nutą odwagi. Co więcej eksponowana biżuteria nie była stworzona tylko po to aby ładnie wyglądać, miała również zastosowanie praktyczne, można ją nosić bez obaw że się palce pokaleczy czy szyję potnie. Gdybym miał dziewczynę, żonę, lub jakąkolwiek partnerkę obdarowałbym ją tymi kosztownościami i cieszył oko jak pięknie ze sobą wyglądają, budząc zazdrość innych osób… marzenia, chociaż za nie, nie karają. Wyszedłem z uśmiechem na twarzy.

Chcąc nie chcąc trzeba przyznać że wystawa w Muzeum Miedzi wywarła piorunujące wrażenie

1 komentarz:

  1. Mz - dobry tekst wysmażyłeś - szkoda ,ze Lady Finger i JG nie chcą ze mną nigdzie chodzić w celu odchamienia. A i jeszcze jedno : dobrze będzie miała z Tobą "dziewczyna,żona, partnerka" już czuję tą moją falę zazdrości gdy ją/je zobaczę :]

    OdpowiedzUsuń