NA początku pozostając w klimacie Berlina, muszę się do czegoś przyznać. Byłem tam w zeszłym roku w celach zarobkowych. Nic specjalnego... Tyle, że dłuższe wyjazdy poza granice mojego Kraju nie należą do ulubionej formy turystyki.
Miała być praca, dom, odpoczynek, praca i tak w kółko. Nie przypuszczałem, że może być źle, będąc w towarzystwie Brata, jego Żony i mojej Chrześnicy Vici. Nie chodzi tutaj o atmosferę w domu, ale o to, że był tam człowiek sam. Cały czas staram się nie używać zwrotu, że się tam dusiłem. Ale jednak, tak to prawda. Wstając rano do pracy człowiek miał świadomość tego, że jest w obcym kraju. Patrząc przez okno na Wieżę na Alexanderplatz ogarniał mnie niepokój, Ja w wielkim mieście, tak wcześnie rano,sam.... Dlaczego o tym piszę?? Wyjeżdżam, jeszcze dalej i jeszcze bardziej sam bo bez brata, czy kogokolwiek i to na dłużej niż 3 tygodnie czy 2 miesiące. Obawiam się tego, że się tam "uduszę" i że będę chciał jak najszybciej wrócić do Polski .... Wstyd? Może, nie wiem.
Zmiana klimatu :D Dni Trzebiela, impreza porównywalna z Coke Life Music Festival, czy heineken opener festival ( na który A. ma bilet). Będzie grubo :D Boże co ja piszę :D Impreza na poziomie kawa herbata i takie tam :D Zapraszam serdecznie :D
Kicha bo tydzień ciężki się zbliża... Już nie będę marudził i rozpisywał się jak bardzo ale ciężki :D
jak Ci tam będzie źle, to 'memory five' i ekipa leci do Belgi Cię uratować;)
OdpowiedzUsuńnie martwimy się na zapas Maćko, nununu! :)