No i jestem, rzucony w wir sesji, mundialu, powodzi w Polsce, powróciłem do Bożego świata aby oto dziś dzień napisać nowego posta :D Okej głupio brzmi :D
Egzaminy jak na razie do przodu.... Chciałby.... Pewno filozofia na wrzesień zostanie :D
Stało się coś czego od zawsze się obawiał. Co? To, że nadejdzie dzień, w którym zniszczy coś nad czymś tak długo pracował.... coś, co podejrzewa, że będzie miało poważne konsekwencje w przyszłości.... A przecież wcale tego nie chciał.... On po prostu tak ma, że jak się czegoś dotknie to po prostu to spierdoli... Przeprasza... Ale czy to coś da??
Czas pobytu w Lca się kończy, zaczęło się wielkie pakowanie, które jak patrze nie będzie miało końca. W końcu przez parę miesięcy się tego dziadostwa nagromadziło :D
Kto by przypuszczał że A. może wróżyć, co więcej że to jej wychodzi, czy do końca?? Czas pokaże... A co za tym idzie, mój wyjazd do Belgii stoi pod znakiem zapytania, jak dużym? Nie wiem ciężko określić, osobiście uważam, że wyjazd dojdzie do skutku. Z tym, że jeżeli A. mówi prawdę to wsparcia nie mam z żadnej strony, a to nie pomaga....
Mając bujną wyobraźnię, zauważyłem że Pani Rydek od Eko. w poprzednim wcieleniu była Nazistowskim żołnierzem biegającym za Żydami.... Hmmm ciekawe jak bardzo się pomyliłem?
Reasumując, jest źle, ale jak to A. zauważyła są to problemy do przejścia, mam nadzieję że się nie myliła... Może znajdzie się ktoś kto będzie mnie wspierał?? Chyba nie.
Ty to gorzej niż ja wszystko poprzekręcasz... Sam wyjazd do B. nie stoi pod znakiem zapytania zapytania - to ty masz jakieś opory żeby jechać. Co do wspierania . Ja ci nie mówiłam ze cię - wspieramy ? Mi tam możesz nie wierzyć ale Lady Finger? Ona cię wspiera wszystkimi pozytywnymi wibracjami.
OdpowiedzUsuńMaćko, ja w Ciebie wierzę! :)
OdpowiedzUsuńpsuju moj! ;)
OdpowiedzUsuńciocia dżo.